Droga z Kosowa ciągnęła się niemiłosiernie długo. Jest wąsko, po jednej stronie góry, po drugiej przepaść i morze. Droga składa się z jednego pasa, ale za to utrzymana w bardzo dobrym stanie. Niestety, z powodu licznych serpentyn nie można się rozpędzić. A może i dobrze bo na drogach w Czarnogórze co chwila natrafiamy na patrol policji drogowej. Nie uśmiecha się nam dokładać do ich PKB. Po szczęściu godzinach jazdy dojeżdżamy do naszego hostelu na przedmieściach Podgoricy. Sam hostel godny polecenia, wyremontowany, klimatyzowany i niedrogi. W pobliżu znajduje się stacja benzynowa, zaopatrzona podobnie jak w Polsce. Kupujemy piwo i godzinę później padamy ze zmęczenia.