Lądowanie przebiega spokojnie, chodź nocny lot daje mi się we znaki. Po zatrzymaniu samolotu i podstawieniu schodów przemieszczamy się do busa, który zawozi nas pod terminal przylotów. Idziemy długim korytarzem do kontroli paszportowej. Jest czwarta rano więc młodzi żołnierze izraelscy z wyraźnym znudzeniem zabierają się za przeglądanie paszportu, nie dokładne raczej pobieżne. Zadają nam pytania o cel naszej wizyty, długość pobytu, miejsca, w których będziemy się zatrzymywać. Standard. Jeszcze skan paszportu i zamiast znienawidzonej pieczątki, przez którą trzeba wyrabiać nowy paszport wybierając się do większości państw leżących na Półwyspie Arabskim, do rąk dostajemy wydruk komputerowy czyli Border Control Clearance. Cała procedura paszportowa trwa około minuty. Następnie przechodzimy do kolejnej sali i czekamy na bagaż.
Po wyjściu do terminalu ogólnodostępnego wypłacamy z bankomatu izraelskie szekle.
Na lotnisku, obok trzeciego terminalu znajduje się stacja kolejowa, skąd możemy odjechać do Hajfy, Tel-Awiwu i Jerozolimy. Nasz cel to Hajfa. Bilet kupuje się przed wejściem na perony. Koszt 41,5NIS/os. Czas jazdy 1.30. Pociąg jest prawie pusty ze względu na godzinę. Dochodzi piąta rano. W pociągu jest Wi-Fi.
Rozkład jazdy pociągów i cennik można sprawdzić na stronach kolei izraelskich:
http://www.rail.co.il/EN/Tickets/Pages/Calculator.aspx